Tymczasem w końcu nadszedł czas na rozegranie kolejnej pełnowartościowej raportowo rozgrywki.
Smaczku niewątpliwie dodaje fakt, że grając na full open, ze wszystkimi dodatkami, z zasadami End of Times - pure Warhammer, była okazja przetestować nowe zasady rozgrywania fazy magii wydane w dodatku End of Times: Khaine. Pozwolę sobie je z grubsza przybliżyć, tak aby wszyscy ich nie znający ogarniali co się działo na stole - a działo się sporo.
Po pierwsze na wiatry magii zamiast zwykłego 2d6 rzuca się 4d6 gdzie dwie wyższe kostki wyznaczają sumę kostek dispela. Ponadto deklarując chęć castowania któregoś z czarów określa się limit power dice z wiatrów które można przeznaczyć na ten czar. Limit ten to d6. Jeśli limitem okaże się być 1-2 kostki to istnieje duża szansa na nie osiągnięcie casting value. Aby nie wyłączać tak łatwo maga z rozgrywki dopisano, że mag nie może więcej czarować, nie gdy nie osiągnie CV, a jedynie gdy łącznie rzuci mniej niż 3 (podręcznikowe broken concentration). Najciekawsza jednak jest tak naprawdę możliwość ponownego rzucania czarów o CV poniżej 15Szarż+.
Przechodząc do rzeczy: moja rozpiska oczywiście wiele się nie zmieniła (głównie dlatego, że nie mogła), ale jedna nowość się pojawiła - Grey Seer. Reszta ekipy to znów dwa oddziały niewolników, oddział clanratów, oddział stormów, abomka, działo, assasin, bsb oraz elektryk z brass orbem. Paweł natomiast przyprowadził ze sobą 6 irogutów, 6 bulli, 4 leadbelcherów, 3 maneaterów, 2 mournfangi, ironblaster oraz oprawcę jako generała.
Wystawiliśmy się w sposób następujący:
Od lewej u mnie - latarka, niewolnicy, clanraty z większością kadry, abomka, niewolnicy, stormy
Od lewej u Pawła - ironblaster, mourny, ironguci, maneaterzy z kucharzem, bulle, leadzi.
Na tym etapie warto nadmienić, że wylosowanym scenariuszem (tak tak, losowaliśmy scenariusz) był watchtower. Stąd też wieża stojąca w samym centrum stołu. Choć to mi przypadła rola obrońcy tego obiektu, to nie zdecydował się umieścić tam żadnego oddziału - uznałem że to zbyt ryzykowne.
Moja pierwsza tura również została rozegrana dość asekuracyjnie. Abomka nikogo nie zaskoczyła faktem, że na pełnej mocy zajechała w stronę wieży o którą wypadałoby zawalczyć. Reszta ruchów to tylko drobne korekty.
Faza magii też dość delikatna. Nie miałem zasięgu do żadnego sensownego czaru, więc postanowiłem przeforsować kilkakrotnie czar Howling Warpgale, celem wyłączenia BSowego strzelania Pawła. Udało się 3 razy. Mogło być lepiej, ale bądźmy szczerzy - mając -3 to hit z bazy Leadzi w następnej turze mogli pomarzyć o wyrządzeniu jakichkolwiek szkód.
Bardziej owocna okazała się być faza strzelania. Miałem co prawda na oku syty strzał przez 2 mournfangi w klocek irongutów, jednak zdecydowałem się (co za zaskoczenie!) obrać za cel generała Pawła który został wystawiony w oddziale nie dającym mu look out sira. Ekipa ze spacz-bazooką przymierzyła i jednym strzałem sprzątnęła koleżkę generała. Bo to zły ogr był...
Przy okazji życie stracił jeden szeregowy maneater.
Paweł na szczęście nie stracił animuszu i w drugiej turze ruszył ostro z kopyta deklarując szarżę mournfangów w abominację. Bulle podeszły pod wieżę, ironguci, pozostali mani oraz leadzi również ruszyli przed siebie. Tylko ironblaster pozostał dalej na tyłach, celując teraz w mojego generała. Cóż, czemu by nie spróbować...
Faza magii to już tylko ruchy vortexu, który oczywiście postanowił przejechać przez środek mojej armii. Na szczęście obdarzone wysoką wartością inicjatywy szczurki nie przejęły się specjalnie tym faktem.
Strzelanie nie przyniosło mi żadnych strat (o ile dobrze pamiętam, a jeśli już to jakieś marginalne), więc przeszliśmy do fazy combatu. Abominacja vs mournfangi. Udało mi się zadać 2 rany, po czym sam dostałem 1. Starcie przegrane. Break test z mojej strony. Stubborn oblany. Przerzut. Znów oblany. No trudno... Przynamniej udało mi się uciec :D
Trzecia tura i oczywista szarża niewolników na bok mournfangów. Nie zdecydowałem się szarżować większą ilością oddziałów - co prawda była szansa złamać je za pomocą statica niesionego przez sztandary, to jednak uznałem że to zbyt ryzykowne i bezpieczniej będzie posiekać je za pomocą magii w późniejszym terminie. Abomka na szczęście wzięła się w garść i powstrzymała się od dalszej ucieczki. Reszta ruchów nieistotna poza ruchem oddziału z Seerem. Wszedłem w 12" od oddziału bulli co oznaczało, że pora poczarować.
Wither, wither, wither, wither... I tak do oporu, aż oddział stojący za wieżą unit został zredukowany do T0, co oznaczało jego zagładę. Zostało mi parę kostek i przypomniałem sobie, że chłopaczyna z brass orbem został wepchnięty w walkę z mournami - wypadało by go zatem stamtąd wyciągnąć. Jak postanowiłem, tak uczyniłem i umieściłem go tuż pod nosem grupy irongutów. Faza strzelania, kulka w dłoń i ogoniasty chuderlak posyła do warpa 6 chłopa(ogra?). Farcik, nie powiem że nie. Latarka podjęła próbę skasowania ironblastera co skończyło się zgonem. Mojej dzielnej szczurzej załogi oczywiście.
Walka niewoników z mournami bez jednoznacznego rezultatu.
Działa szkoda, ale jakby nie patrzeć tura całkiem owocna :P
W czwartej turze Paweł w gruncie rzeczy nie miał za wiele do roboty. Działo i leadzi ruszyli się nieco by zająć godne pozycje do strzału, maneaterzy zbliżyli się do wieży. Magia to kolejny ruch vortexu - oczywiście wprost w kierunku abomki. Biedna mała nie zdążyła się zrehabilitować za uprzednią ucieczkę i została posłana do piachu przez wredny, zielony placek.
Kolejna odsłona walki pomiędzy niewolnikami a ogrami na mournfangach znów nie przyniosła rozstrzygnięcia.
Moja czwarta to poprawka pozycji seera w stosunku do mournfagów, oraz zasłonięcie jego lewej flanki oddziałem niewolników - mimo wszystko nie chcemy dostać szarży ironblastera, czy maneaterów. W fazie magii kilka udanych Crack's Calli i obydwa mourny idą do piachu. Za nimi jeden z leadbelcherów co wywołuje wśród nich panikę.
Piąta tura Pawła. Ironblaster szarżuje w niewolników, leadbelcherzy dalej uciekają, a maneaterzy nieśmiało przysuwają się do wieży. Steadfast niewolników ustany, więc nadszedł czas na moją piątą.
Szarż brak, clanbracia z kadrą w końcu do wieży, którą niewolnicy obchodzą dookoła, stormvermini idą po leadów ;)
Magia to kolejny witherowy koncert. Co prawda nie udaje mi się maneaterów wykończyć, to jednak mając wytrzymałość równą 1 nie są w stanie zagrozić mi już wcale. Zaskoczenie przynosi faza walki, którą ironblaster przegrywa z kretesem. Wbija mi 2 rany, niewolnicy jemu również (trololo), po czym za sprawą 2 szeregów rydwan przegrywa i rzuca się do ucieczki - niewolnicy naturalnie ruszają w pogoń.
Ogrza tura numer 6 nie przynosi zaskoczeń. Ironblaster ucieka dalej, maneaterzy z T1 szarżują moją wieżę, a leadbelcherzy zbierają się.
Maneaterzy oczywiście szturmu nie przeżywają. Warto zauważyć, że mając T1 nawet klanbracia ranią ich na 2+, przez co nie mieli najmniejszych szans w tym starciu.
Moja ostatnia tura to szarża stormverminów na leadbelcherów, wygonienie slavami ironblastera za stół, oraz przejście seerem do niewolników, tak aby być w 12" od leadów. Magia kolejny raz bezlitosna. Choć mogłem załatwić ostatni oddział ogrów wyzerowaniem T to postawoniłem dać sztormiakom trochę zabawy. T zredukowałem do 2, a stormom wrzuciłem death frenzy oraz 2x poisony (opis czaru mówi, ze jeśli czar rzucany jest na oddział który już ma poisony, to poprawia się ich działanie z 6+ do 5+). Taka mieszanka miała oczywiście ogromne przełożenie na fazę walki bowiem ogry zostały dosłownie zmiecione.
Słowem podsumowania. Bitwa całkiem ciekawa, sporo się działo i można było potestować nowe wynalazki by GW. Ponadto super towarzystwo i ładne makiety, czyli wszystko czego tylko można było sobie zażyczyć.
A poza tym cóż mogę rzec... Khainowa magia w szczurzym wydaniu jest po prostu prze-gię-ta... Chciałoby się tu potheoryhammerzyć, bo można by powiedzieć o tej magii wiele, ale tak naprawdę chyba nie ma to większego sensu. Istotne jest to, że te pozornie nie tak wielkie zmiany absolutnie zmieniły podejście do rozgrywki...
Spoko czasem tak popykać, ale chyba cieszę się, ze w większości środowisk End of Times funkcjonuje bardziej jako alternatywa, aniżeli główny wyznacznik zasad :P
Poza tym fajnie, że akurat wpadł inny skaveński gracz i mi nieco pokibicował - i to wpadł z premedytacją, bo widział na FB, że akurat będę grał. Było mi bardzo miło, wsparcie szczurzej braci zawsze na propsie! Piąteczka jeśli to czytasz ;)